Emocjonalna natura rynku
Dla wszystkich, którzy zainteresowani
są zagadnieniem emocji w ekonomii.
Poniżej umieszczamy kilka
ciekawszych fragmentów oraz linki do artykułów, z których pochodzą.
Jacek
Żakowski: – Skąd się biorą kryzysy?
Robert
J. Shiller: – Głównie z ludzkiej psychiki albo
z naszej zwierzęcej natury – jak barwnie nazwał to Keynes.
Nie
z niedoskonałości rynku?
Niedoskonałość
rynku to w dużym stopniu objaw działania czynnika psychologicznego, który
popycha nas do nieracjonalnych zachowań i podejmowania nieracjonalnych
decyzji rynkowych.
Pana
zdaniem rynek jest nieracjonalny?
Rynek jest
racjonalny, ale nieracjonalne są jego ekscesy. Adam Smith miał rację, że to, co
nazwał niewidzialną ręką, tworzy mechanizm permanentnego i bezkresnego
wzrostu, opartego na racjonalnych decyzjach przedsiębiorców, pracowników
i wszystkich konsumentów. Ale też rację miał Keynes, który zajął się
źródłami ekscesów, kryzysów, krachów i odkrył je w naszej psychice.
Smith trafnie wyjaśnił mechanizm tego, co w gospodarce rynkowej najlepsze,
i miał dobre pomysły, jak wzmacniać jasną stronę kapitalizmu. Keynes
wyjaśnił to, co stanowi zmorę kapitalizmu i trafnie zaproponował sposoby
ograniczania ciemnych stron gospodarki rynkowej – takich jak bezrobocie czy
gwałtownie rosnące i pękające z hukiem bańki spekulacyjne.
Wierzy
pan, że gdyby nie nasza zwierzęca natura, z gospodarki rynkowej znikłoby
ryzyko?
Ryzyko nigdy nie
zniknie. Nie da się na przykład przewidzieć zdarzeń naturalnych ani nowych
wynalazków. Doskonały projekt inwestycyjny może się skończyć klapą, jeśli
powódź zniszczy miasto, w którym jest lokowany, gdy ktoś wymyśli jakiś
lepszy produkt, albo – przeciwnie – gdy mimo nakładów na badania nie uda się
osiągnąć założonego postępu technologicznego. Czasem do zakończenia badań
brakuje jednego prostego pomysłu, na który trzeba czekać latami. To są czynniki
nieprzewidywalne. Ale fluktuacje związane z działaniem niewidzialnej ręki
byłyby mało bolesne, gdyby nie radykalizowała ich nasza zwierzęca natura.
Czyli?
Ten kryzys dobrze
to pokazuje. Bo jego geneza jest prosta i bardzo podobna w wielu
miejscach świata. Jak zwykle pierwotną przyczyną był nieracjonalny, w dość
oczywisty sposób, mechanizm baniek spekulacyjnych.
"W jakimś sensie. Nadmiar zaufania do rynku i racjonalności zachowań innych ludzi to fundament owczego pędu tworzącego destrukcyjne bańki. Tylko że w behawioralnej ekonomii zaufanie rozumie się trochę inaczej niż w pozostałych naukach społecznych. Dla mnie mniej ważne jest to, na ile ktoś ufa innym, a bardziej to, jak postrzega zaufanie innych do rynku i ich postrzeganie tego, jak bardzo pozostali ufają rynkowi. Bo większość ludzi ma wmontowany dość silny mechanizm obronny przed przyłączaniem się do różnych owczych pędów. Mamy w sobie ewolucyjnie wykształconą, konieczną do przetrwania dozę ostrożności albo nieufności. Instynkt stadny popycha nas do działania w grupie, ale nieufność sprawia, że przyłączamy się do niej z rezerwą, stopniowo. Dzięki temu większość baniek gaśnie. Kiedy jednak legenda jakiejś bańki jest na tyle dobra, by osiągnęła istotne rozmiary, zaczyna działać mechanizm przyspieszenia."
"Bo im
więcej osób angażuje się w bańkę, tym trudniej jest się jej oprzeć. Na jej
rzecz zaczynają działać klasyczne mechanizmy socjalizacji, instynkt stadny,
presja otoczenia. Ostrożność, nieufność, niechęć do ryzyka są zastępowane przez
wrażenie uciekającej szansy. Dopóki zwykły człowiek słyszy, że spekulanci
z Wall Street zarobili miliony na spekulacjach domami, patrzy na to
z zazdrością lub potępieniem, ale tak czy inaczej sam się nie przyłącza.
Kiedy jednak okazuje się, że na zwyżce cen domów sowicie zarobił też sąsiad,
szwagier, kolega z pracy, nerwy zaczynają puszczać nawet osobom
o najbardziej konserwatywnym podejściu do pieniędzy. Któregoś dnia żona
czy mąż mówi im przy kolacji: Kochanie, nasi sąsiedzi wynoszą się do lepszej
dzielnicy, koleżanka z pracy kupiła nowy jacht, mój brat potroił majątek.
Dlaczego wciąż nie chcesz skorzystać z tej szansy? Dlaczego mielibyśmy nie
przenieść większej części naszych oszczędności na giełdę albo kupić domu, żeby
za parę lat sprzedać go z dużym zyskiem.
W ten sposób
do gry wchodzą wciąż nowi ludzie z nowymi pieniędzmi. Aż któregoś dnia już
praktycznie wszyscy są jakoś zaangażowani w bańkę. I wtedy ona pęka."
"Uświadomienie sobie, że nie mamy otwieracza i że jesteśmy poznawczo ograniczeni, że podejmujemy decyzje poprzez serię myślowych skrótów i że emocje odgrywają dużą rolę w naszym życiu, jest niezwykle ważne. Należy jednak podkreślić, że jak wykazały ostatnie badania, brak racjonalności nie musi być czymś negatywnym. Emocje odgrywają kluczową rolę w naszym procesie decyzyjnym i bez nich decyzje mogą być wadliwe."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz